Jesienne podróże mazurskie
10:45Kiedyś często namawiałam rodzinę na krótkie jednodniowe
wycieczki. Jeździliśmy po Mazurach, zatrzymując się gdy
zobaczyliśmy z drogi coś ciekawego. Zwiedzaliśmy pałace i dwory,
zajeżdżaliśmy do dawnych szkół i folwarków, spotykaliśmy
ludzi, którzy opowiadali nam historie miejsca, a często też swojego
życia.
Mazury to przedziwny region ze skomplikowaną historią
ludzkich wędrówek, przesiedleń i ucieczek. To kolorowa mozaika
smutnych i wesołych wydarzeń. Uwielbiam słuchać wiejskich
opowieści, bo tu każdy zna każdego i to najczęściej z takimi
szczegółami, o które nikt by ich nie podejrzewał. Najpierw jednak
odpowiedzieć trzeba na podejrzliwe pytania typu: ''A Pani to cyja? A
cego suka tu?''
Pewnego razu przyjechał do nas malarz z Krakowa i zachęcony
naszymi opowieściami wybrał się w podobną podróż. Poległ
jednak w pierwszej próbie porozumienia się z rdzennym mieszkańcem
Suczek. Tamten przyjaźnie zagadnął malarza : ''De ide?'' (wolne
tłumaczenie: Dokąd Pan zmierza?) Malarz nie zrozumiał i po
krótkiej wymianie zdań zrezygnował z dalszej konwersacji.
Jeśli
jednak przejdzie się tę próbę i nakreśli w kilku zdaniach swoją
osobę i cel podróży, zazwyczaj zyskuje się zaufanie mieszkańców.
Później można tylko słuchać i się dziwić. Może połowa tego
co słyszałam jest zmyślona. To bardzo dobrze- byłoby szaro gdyby
ludzie trzymali się tylko faktów.
8 komentarze
Ja z moją rodzinką też często jadę w nieznane i zatrzymujemy się w przydrożnych kościółkach, zniszczałych dworkach. Takie też były nasze ostatnie dwutygodniowe wakacje. Ale chyba faktycznie mało rozmawiamy z miejscowymi. Myślę, że do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że do nadrobienia:) Trzeba liczyć się też z tym, że nie zawsze spotyka się miłych i mądrych ludzi, ale to chyba jasne. Warto zaryzykować żeby się czegoś dowiedzieć, a później samemu mieć co opowiadać:)
Usuń:) Jeśli chodzi o takie mazurskie spotkania to ja szczególnie Nowe Kawkowo sobie upodobałam i Kosewo Górne koło Mrągowa. Na pewno coś kiedyś o tym na blogu nasmaruję.
OdpowiedzUsuńCzekam na takiego posta z Twoimi super zdjęciami:)
Usuńpiękne okna i podejście do ludzi :), myślę, że uśmiech trafia na uśmiech, ludzie są często nieufni, bo swoje przeszli i mają dystans, z czasem się otwierają :), moje miasto jest zamieszkałe przez powojennych repatriantów z Francji, byłej Jugosławii, terenów wschodnich i Polaków z całego kraju...kogo więcej nie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńUśmiech za uśmiech to dobra zasada:)
UsuńMagiczne zdjęcia.. <3
OdpowiedzUsuńLudzie przyjechaliby na Podlasie, gdzieś do miejscowości przy granicy z Białorusią to dopiero posłuchaliby "niezrozumiałego" języka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń