Na Mazurach bez zmian
22:30
Wystarczyło wskoczyć na rower i przejechać się po okolicy, by przekanać się, że powakacyjne Mazury są równie piękne jak te sezonowe. Dobrze przygotowałam się do wyprawy- zabrałam ze sobą nożyk, koszyk na grzyby i aparat. Kiedy wróciłam do domu miałam całą masę zdjęć i... ani jednego grzyba.
7 komentarze
Pięknie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne zdjęcia.
Pojawią się jeszcze na pewno ;) Dziękuję!
UsuńJa na nowo zakochałam się w Mazurach 3 lata temu (na nowo bo w dzieciństwie jeździłam, a potem długo, długo nic). Zakochałam i choć z Krakowa to kawał drogi jeździmy teraz cała rodzinką na kilka wakacyjnych tygodni.
OdpowiedzUsuńO tak ;) Można się zakochać. W ciągu roku mieszkam w trójmieście i choć jest tam pięknie zawsze tęsknię za domem na Mazurach. Szkoda tylko, że z roku na rok jest coraz mniej domów z czrwonej cegły i wsie Mazurskie tak bardzo się zmieniaja (niekoniecznie na lepsze) hmm ale to już inny temat. Kraków przepiękny;)
Usuńwpadłam z rewizytą, piękne światło przenikające drugi kadr :), grzybów nie znalazłaś, ale z pustymi rękoma też nie wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńWitam Jo ;) W całym lesie było wtedy takie piękne światło. Zamiast patrzeć pod nogi i szukać grzybów latałam po lesie za plamami słońca. No tak.. nie ma się co dziwić, że rydzów brak ;)
UsuńŚwietne zdjęcia, miło się ogląda :)))
OdpowiedzUsuń